Translate

2013/06/03

projekt365: 152 + 153

Graz to miasto - ogród i to wcale nie dlatego, że ktoś z góry zaplanował jakieś kwietne skwery w środku miasta (choć jest ich kilka) ale dlatego, że sami mieszkańcy gdzie tylko mogą sadzą kwiaty i krzewy aby choć trochę ożywić betonowo-asfaltową okolicę.

 
Wędrując ulicami szczelnie obmurowanymi eklektycznymi kamienicami nie sposób nie zauważyć malusieńkich ogródków wciśniętych między chodnik a fasadę, ogródków otoczonych kutymi balustradami lub żywopłotami. O tej porze roku w ogródkach królują róże we wszelkich możliwych kolorach, kształtach, odmianach - pnące i te szczepione na smukłych pniach owocowych drzewek, drobnokwiatowe i takie o wielkich, pojedynczych kwiatach, pachnące i te które "tylko" zachwycają swoim wyglądem. Wiele krzewów gdy kwitnie zlewa się prawie z fasadą budynku gdyż graceńczycy często starannie dobierają do siebie kolor kwiatów i elewacji. Cóż... porządek musi być :)


Kwiatowy festiwal w mieście zaczyna się już wiosną: pierwsze występują krokusy i przebiśniegi, później przychodzi czas na magnolie i krzewy pigwy, potem są tulipany, irysy i narcyzy. W maju mają się bzy białe i fioletowe, czarny bez, jaśmin i piwonie. Ale zdecydowanie najdłużej podziwiać można róże, niektóre odmiany tak sobie chwalą graceński klimat, że kwitną jak oszalałe aż do jesieni. Dzięki nim miasto gorącą (no dobra, w tym roku nie...) wiosną i latem wydaje się mniej przypominać wielką, asfaltową patelnię.


Z obfitości kwiatów cieszą się też napewno pszczoły których w Grazu jest zaskakująco dużo. Pasieki można spotkać nawet w środku miasta, jak by nie było dość sporego, bo 300 tysięcznego.
 
ślimaczek na plaży i pierwsze grzyby w tym roku

Brak komentarzy: