Translate

2013/09/18

projekt365: stare śmieci (dzień 263)

Po paruletniej (sic!) przerwie się człowiek przeprosił z modelingiem 3D.
Oj, sklerozja straszna rzecz a i paluszki zesztywniały, mózg zwapniał wiec ciężko było, oj ciężko ale się udało :)
Rendering wykonany w programie SweetHome 3D (program na licencji freeware)
Stare meble szczęśliwie mogą zostać zastąpione czymś co bardziej odpowiada naszym gustom a że kuchnia ciasna to trzeba było sprawdzić czy się aby nowe meble pomieszczą. Wygląda na to, że się wszystko uda :)

2013/09/17

projekt365: Ciasto marchewkowe (dzień 262)

Leje, termometr od rana wskazuje 13 stopni i ani myśli drgnąć. Jesień przyszła z przytupem i odrazu roztoczyła pełnię swych "uroków". W taki zapyziały dzień jak dziś humor poprawia świetnie ciasto pełne bakali, czekolady i aromatycznych przypraw. Już od chwili gdy wyrośnie w piekarniku czaruje swoim zapachem. Tego mi dziś potrzeba.


Ciasto marchewkowe
wg. książki James Martin "Desserts" z moimi zmianami

200g marchewek (obranych i drobno utartych)
175g drobnego cukru brązowego
3 średnie jajka (lub 2 duże)
150g oleju
200g mąki + 1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
5 łyżek stołowych kakao
100g rodzynek
50g suszonych wiśni
1 łyżka stołowa rumu

Nagrzej piekarnik do temp. 190 stopni.
Okrągłą rozpinaną formę o średnicy 26 cm nasmaruj tłuszczem i wyłóż papierem pergaminowym.

W misce zmieszaj cukier, jajka i olej mikserem ręcznym aż do uzyskania jednolitej masy. Przesiej do niej mąkę z proszkiem do pieczenia, kakao i sodę. Dodaj przyprawy, bakalie oraz tartą marchewkę. Delikatnie wymieszaj wszystko i przełóż do formy.

Wstaw do piekarnika i piecz 40-45 minut (ciasto powinno być sprężyste, po naciśnięciu palcem ciasta nie powinno być dziury). Wystudź na kratce.

James Martin poleca posmarować ciasto masą zrobioną z 250g mascarpone, 250ml śmietanki kremówki i 2 łyżek stołowych cukru pudru. Ja polałam ciasto czekoladą (100g kuwertury z ciemnej czekolady rozpuszczonej w kąpieli wodnej).
Niestety u nas w domu na specjalne względy mogą liczyć jedynie torty czekoladowe, murzynki, brownies, ciasteczka z czekoladą i im podobne. Nie pozostało mi nic innego jak zczekoladowić poczciwe ciasto marchewkowe ;)

2013/09/16

projekt365: Kuchnia odzyskana! (257 - 261)

Dziś wielki dzień: Kuchnia obrana z folii, gazet i umyta. Tadam! Pierwszy normalny obiad ugotowany. Część wyposażenia wciąż kisi się w kartonach ale przy okazji rozpakowywania udało mi się dotrzeć do łupów z wakacji:
Z nadmorskich krain przybyły: obrusik w paski, miska drewniana, cynowa patera i 2 Delfty. Misę, łyżkeczkę,obrusik i paterę odkopałam na strychu domu rodzinnego, ceramika to pilnie poszukiwane na Jarmarku Dominikańskim niebieskie elementy zastawy stołowej.

2013/09/11

projekt365: A gdy remont się skończy... (dzień 248-256ty)

Tak sobie obiecujemy, że jak się to wszystko skończy to się upijemy i zabalujemy (albo co bardziej prawdopodobne padniemy na ryja i nie wstaniemy przez 3 dni).
Narazie końca nie widać.

W przerwach między nałożeniem kolejnej pacyny gipsu i zeskrobaniem kolejnego "purchla" ze ściany zdążyliśmy nawet domyć, wyekwipować i wysłać dziecko do przedszkola. Dziecko już trzeci dzień wraca zadowolone, tegoroczny temat przewodni nauczania pt. "Las i ekologia" strasznie mu podszedł i w związku z tym syn już 3 dzień znosi do domu liście i patyki. Trzeba było więc jakoś tą rosnącą kolekcję uporządkować i wymyślić przy okazji jakieś zajęcia ogólnorozwojowe.

Najpierw było dokładne oglądanie okazów i opowiadanie czym się od siebie różnią, jakie mają kształty i wielkości. Później Tomasz musiał dokładnie odrysować każdy liść zwracając uwagę na jego cechy charakterystyczne, poprawić błędy i dorysować szczegóły. Na końcu przyszła pora na nauczenie się słówek (nazwy drzew po niemiecku) i zapisanie ich na kartce.
Ma to być zaczątek albumu, przed nami wyprawa po liście dębu, kasztanowca, platana, jarzębiny i co tam nam jeszcze w ręce wpadnie.

2013/09/05

projekt365: figa nie kucharzenie... (dzień 246 & 247)

Remont nam przystanął na chwilkę a to z tego powodu, że musieliśmy ogarnąć jakoś resztę mieszkania na Bardzo Ważną Wizytę Bardzo Ważnej Osoby. Wizyta się odbyła w miłej atmosferze, wynika z niej, że namy gdzie mieszkać przez następne parę lat. Uffff...

Praktycznie od wczoraj nie mamy kuchni, rozbieramy wszystko po kawałeczku aż do gołych ścian. W związku z tym:
- czuję się jak bez ręki (kuchenka i piekarnik przysłonięte folią czyli nie można ich używać).
-nic nie mogę znaleźć, bo tak zmyślnie popakowałam gary, przyprawy i składniki że się pogubiłam w morzu kartonów.
- ograniczam się do tworzenia potraw z paczek wyciągniętych naprędce z lodówki.
 Brunch: 3 paczki [rukola+szynka szwarcwaldzka+figi]


Kurde! Lepiej znosiłam odcięcie od netu niż od kuchni...

2013/09/03

projekt365: remont czyli REMAMENT! (227 - 245ty dzień)

Aby się nam do końca nie poprzewracało w głowie od tych wakacji to zafundowaliśmy sobie remoncik mieszkanka czyli niespodziane czarne dziury w ścianach, rozbryzgi farby, wyższą szkołę jazdy na miotle oraz motanie mumii za pomocą tąśmy maskującej. Wszystkie te atrakcje okraszone zostały jeszcze odcięciem od netu a wiadomo, że w dzisiejszym świecie bez internetu jak bez ręki, nogi i przynajmniej jednego płuca czyli kalectwo, płacz, łzy i zgrzytanie zębami.
Szczęśliwie ten najczarniejszy okres mamy już za sobą, router stoi, kable rozprowadzone, firanki wiszą czyli jest domowo i swojsko.
Została nam "jedynie" kuchnia (i balkon)...
Najważniejszą zmianą wynikającą z remontowego armagedonu jest skupienie wszelkich dziecięcych książek, gier i zabawek w jednym miejscu czyli utworzenie Wyłącznie Tomczanego Kąta w mieszkaniu: