Składam klocki próbując odnaleźć swój sposób na zbudowanie nowego Ja tu i teraz.
Translate
2014/11/12
2014/11/10
Coś nowego
Dobra, tak naprawde to wszystko nowe. Od 2 miesięcy zaczynamy od zera budować swoje "Tu i teraz". Żyjesz sobie człowieku gdzieśtam, dzień za dniem robisz co do Ciebie należy, domownicy tak samo a potem nagle "pstryk!" zmienia się WSZYSTKO, bo powiedziałaś "tak".
JAK JA TO KOCHAM!!!
Ten reset. Później trochę kszątaniny i można zacząć od nowa. Ilu to ludzi chciałoby tak móc zacząć wszystko od nowa, z czystym kontem... Po 7 latach my tak zaczynamy.
Całuski!!!
JAK JA TO KOCHAM!!!
Ten reset. Później trochę kszątaniny i można zacząć od nowa. Ilu to ludzi chciałoby tak móc zacząć wszystko od nowa, z czystym kontem... Po 7 latach my tak zaczynamy.
nowy dom
nowa szkoła
nowi sąsiedzi
nowe sklepy
ulice
klimat
jedzenie
język
Nowe życie.
Całuski!!!
2014/07/24
Gorąc, upał, lawa!
Zainspirowana pogodą za oknem przygotowałam wczoraj na obiad miskę pełną wrzącej lawy.
Hot lava crumble
owocowa baza:
100 g borówek amerykańskich
1 banan
1 duża brzoskwinia
100 g porzeczek
3 łyżki brązowego cukru
czekoladowa kruszonka:
40 g mąki
30 g kakao
100 g cukru brązowego
50 g zimnego masła
sok z połowy cytryny
Piekarnik nagrzać do temperatury 180 stopni.
Porzeczki umyć, oberwać z łodyżek, wsypać do miski. Borówki umyć, dodać do porzeczek. Z brzoskwini zdjąć skórkę, wyjąć pestkę, miąsz pokroić w kostkę, dodać do miski. Banana obrać ze skóry, pokroić w takie same kawałki jak brzoskwinię, dorzucić do reszty owoców. Dodać cukier, delikatnie wymieszać.
Owoce umieścić w żaroodpornym naczyniu, umieścić w nagrzanym piekarniku i dusić 20 minut.
W tym czasie przygotować kruszonkę.
W misce umieścić zimne masło pokrojone w kostkę, mąkę, kakao, cukier, szybko zagnieść na masę przypominającą mokry piasek. Dolać sok z cytryny, jeszcze raz wymieszać wszystko aby miało jednolitą konsystencję. Ciasto wsadzić do lodówki.
Ostrożnie wyjąć z piekarnika żaroodporne naczynie z podduszonymi owocami, zamrożone ciasto czekoladowe skubać na małe grudki i układać na wieszchu owocowej masy.
Naczynie ponownie umieścić w piekarniku na 45 minut.
Upieczone crumble podawać z kleksem jogurtu greckiego, kwaśnej śmietany lub gałką lodów śmietankowych/waniliowych.
Smacznego!
Hot lava crumble
owocowa baza:
100 g borówek amerykańskich
1 banan
1 duża brzoskwinia
100 g porzeczek
3 łyżki brązowego cukru
czekoladowa kruszonka:
40 g mąki
30 g kakao
100 g cukru brązowego
50 g zimnego masła
sok z połowy cytryny
Piekarnik nagrzać do temperatury 180 stopni.
Porzeczki umyć, oberwać z łodyżek, wsypać do miski. Borówki umyć, dodać do porzeczek. Z brzoskwini zdjąć skórkę, wyjąć pestkę, miąsz pokroić w kostkę, dodać do miski. Banana obrać ze skóry, pokroić w takie same kawałki jak brzoskwinię, dorzucić do reszty owoców. Dodać cukier, delikatnie wymieszać.
Owoce umieścić w żaroodpornym naczyniu, umieścić w nagrzanym piekarniku i dusić 20 minut.
W tym czasie przygotować kruszonkę.
W misce umieścić zimne masło pokrojone w kostkę, mąkę, kakao, cukier, szybko zagnieść na masę przypominającą mokry piasek. Dolać sok z cytryny, jeszcze raz wymieszać wszystko aby miało jednolitą konsystencję. Ciasto wsadzić do lodówki.
Ostrożnie wyjąć z piekarnika żaroodporne naczynie z podduszonymi owocami, zamrożone ciasto czekoladowe skubać na małe grudki i układać na wieszchu owocowej masy.
Naczynie ponownie umieścić w piekarniku na 45 minut.
Upieczone crumble podawać z kleksem jogurtu greckiego, kwaśnej śmietany lub gałką lodów śmietankowych/waniliowych.
Smacznego!
2014/07/03
Rozsmakować się...
2014/06/12
koniec pewnej epoki
Jakie to szczęście, że lubię piec, bo bym chyba oszalała przez te ostatnie 3 lata przedszkolnego żywota naszego. W naszym przedszkolu bowiem każda impreza wiąże się z przymusowym pospolitym ruszeniem rodziców - pojawia się lista na której nieszczęśnicy muszą zadeklarować rodzaj daniny składanej na wspólnym biesiadnym stole. Zazwyczaj są to ciasta choć można zrobić także 1000 i 1 kanapek. Wiaderka sałatek dostarczają wychowawczynie grup przedszkolnych - ich także nie obejmuje taryfa ulgowa.
Dekoracjami oraz częścią artystyczną zajmują się dziatki (pilnie tresowane przez Panie w tańcu, śpiewie i robótkach ręcznych grubo na miesiąc przed imprezą).
Coś się kończy, coś zaczyna. Od września Młody pójdzie do szkoły jak wszystkie 6latki w Austrii. Koniec dolce vita przedszkolnego żywota.
Mam choć nadzieję, że imprezy szkolne nie będą wymagały takiej aktywności cukierniczej jak dotychczas.
2014/06/04
smak dzieciństwa
Zapiekanka z pieczarkami i serem
1/2 bagietki lub ciabatty
250g pieczarek (użyłam odmiany brązowej)
2 szalotki
łyżka masła klarowanego lub oleju roślinnego
60g sera gouda
60g sera ementaler
sól i pieprz
ketchup
Pieczarki umyć, osuszyć, poszatkować (wrzuciłam do malaksera). Cebulki obrać z łusek i drobno pokroić.
Na patelni rozgrzać tłuszcz, wrzucić pieczarki i cebulkę, smażyć bez przykrycia około 10 minut. Dodać pieprz i sól do smaku, odstawić do przestygnięcia.
Sery zetrzeć na tarce.
Piekarnik nagrzać do temperatury 200 stopni.
Połówkę bagietki lub ciabatty przekroić na pół, nałożyć na wieszch każdej z części masę pieczarkowo-cebulową, lekko docisnąć. Wieszch posypać startym serem.
Bułki ułożyć na blasze pokrytej papierem pergaminowym i wstawić do piekarnika na 10 minut.
Podawać z ketchupem.
Takie zapiekanki kupowałyśmy z mamą we Wrzeszczu naprzeciwko dworca pkp (ul. Dmowskiego), w starej przyczepie przerobionej na "punkt gastronomiczny". Czasem trzeba było poczekać ładnych kilka minut zanim mąż pani przygotowującej owe smakołyki dowiózł kolejną porcję pieczarek, sera lub bagietek. Czekało się zawsze... warto było dla tego smaku zmarnować kilka minut ;) Dla zabicia czasu szło się do jednego z dwóch sklepów rybnych kupić frykasy takie jak pasta kawiorowa albo ryba w galarecie.
Potem odkryłyśmy oddalony o kilka kroków Bar Bis i zaczęła się era pizzy na grubym cieście, krojonej w trójkąty o zniewalającym smaku przypraw i sera. Co ciekawe Bar Bis chyba wciąż istnieje co we Wrzeszczu bezlitośnie rozrytym przez deweloperów graniczy z cudem.
2014/05/29
2014/05/22
2014/05/12
2014/05/09
"stara miłość nie rdzewieje"
Kocham je od dawna, nie pamiętam kiedy narysowałam swoją pierwszą kamieniczkę. Wyrastałam wśród nich, zaraz za rogiem babcinego domu stała ta wyjątkowa kamienica w której mieszkać miała Panienka z Okienka, długie spacery z dziadkiem kończył przemarsz gdańskim Głównym Miastem zapełnionym szpalerami dumnych, wysokich budynków.
Los rzucił mnie ponad 1000 kilometrów od nich a ja wciąż pielęgnuje pod powiekami ich smukłe proporcje. Po nocach śnią mi się wąskie kaniony ulic obmurowane ciasnymi szpalerami kamienic, geometryczna prostota miasta gdzie życie mieszkańców zdefiniowano równoległymi i prostopadłymi liniami domów.
Tęsknię...
2014/05/08
2014/05/03
na dalekiej północy...
w zamku zaprojektowanym przez skandynawskich projektantów...
mieszkała sobie księżniczka zakochana w geometrycznej prostocie.
2014/04/20
2014/04/16
Der Osterhase
Zajączek atakuje z każdej strony więc musi być i tu na blogu. To sympatyczne zwierzątko według panującej w Austrii tradycyji obdarowuje dzieci słodkościami, głównie czekoladowymi lub cukrowymi jajkami ale też drobnymi zabawkami. Zrozumiałym jest więc, że w okresie okołowielkanocnym wśród dzieci Zajączek to absolutny superbohater, adresat westchnień pod witrynami sklepowymi oraz listów o treści "Chciałbym dostać...". Prezentów Zając nie dostarcza jednak do rąk własnych, "dziateczki" muszą się trochę wysilić i w wielkanocny poranek podarunków poszukać same w domu i zagrodzie.
U nas w domu Osterhase to także nieoficjalna ksywka synka od kiedy to zdecydował się rozpocząć życie po "tej stronie" mojego brzucha.
2014/04/14
Mama, narysuj mi...
Zaczęło się tak niewinnie a skończyło na produkcji odzieży w warunkach domowych. Robi się to tak:
1. Namawiani przez dziecko rysujemy to co dziecko chce (np. misia pandę).
Następnie rysunek skanujemy, obrabiamy w programie graficznym. Jak w prawdziwym życiu przygotowujemy wizualizację gotowego produktu. Gdy projekt zostaje zaakceptowany ("Mama, miś ma być większy! Tu!") drukujemy rysunek w odpowiedniej skali na kartce A4. Kartkę naklejamy na kawałek tektury wielkości dziecięcej koszulki.
2. Tekturę wsuwamy w koszulkę, ołówkiem szkicujemy linie zewnętrzne rysunku. Linie poprawiamy markerem do tkanin a następnie wypełniamy obszary rysunku które mają być jednolite kolorystycznie.
3. Koszulkę suszymy (najlepiej 24 godziny). Gdy tusz z markera wyschnie rysunek utrwalamy za pomocą żelazka (prasujemy bez użycia pary).
4. Gotową koszulkę zakładamy na klienta, niech się klient cieszy!
Materiały:
Koszulka
tektura o wymiarach koszulki
ołówek
marker do rysowania na tkaninach
żelazko
Komputer i drukarka
2014/04/09
raz na zielono
Wiosna z koszem świeżych, zielonych pyszności zawitała do Graz. Ma ze sobą świeże sałaty, młode główki czosnku, rzodkiewki i cebulki, pęczki czosnku niedźwiedziego i szparagów.
Czas więc skorzystać z tej obfitości i przygotować coś lekkiego i zielonego na obiad.
Grilowane szparagi w sosie czosnkowym
1 pęczek zielonych szparagów
1 łyżka stołowa oliwy z oliwek
Sos:
3 ząbki czosnku
1 łyżka stołowa soku z cytryny
1 łyżeczka syropu z agawy
2 łyżki stołowe oliwy z oliwek
szczypta soli
pieprz
Szparagi umyć. Odłamać zdrewniałe końcówki (chwycić szparaga za główkę i koniec, silnie zgiąć, szparag pęknie dokładnie tam gdzie zaczyna się zdrewniała część). Szparagi obtoczyć w oliwie, rozłożyć na blasze do pieczenia pokrytej papierem pergaminowym. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 12-15 minut.
W czasie gdy szparagi się grilują obrać i zmiażdzyć czosnek, wrzucić do miski, zasypać solą, wymieszać. Dodać sok z cytryny, pieprz i syrop z agawy. Mieszając dolewać oliwę aż do połączenia się składników sosu.
Gorące, zgrilowane szparagi wyłożyć na półmisek, polać sosem czosnkowym, podawać gorące.
Smacznego!
Czas więc skorzystać z tej obfitości i przygotować coś lekkiego i zielonego na obiad.
Grilowane szparagi w sosie czosnkowym
1 pęczek zielonych szparagów
1 łyżka stołowa oliwy z oliwek
Sos:
3 ząbki czosnku
1 łyżka stołowa soku z cytryny
1 łyżeczka syropu z agawy
2 łyżki stołowe oliwy z oliwek
szczypta soli
pieprz
Szparagi umyć. Odłamać zdrewniałe końcówki (chwycić szparaga za główkę i koniec, silnie zgiąć, szparag pęknie dokładnie tam gdzie zaczyna się zdrewniała część). Szparagi obtoczyć w oliwie, rozłożyć na blasze do pieczenia pokrytej papierem pergaminowym. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 12-15 minut.
W czasie gdy szparagi się grilują obrać i zmiażdzyć czosnek, wrzucić do miski, zasypać solą, wymieszać. Dodać sok z cytryny, pieprz i syrop z agawy. Mieszając dolewać oliwę aż do połączenia się składników sosu.
Gorące, zgrilowane szparagi wyłożyć na półmisek, polać sosem czosnkowym, podawać gorące.
Smacznego!
2014/04/03
2014/03/31
2014/03/29
2014/03/27
2014/03/13
wiosenne porządki
Cieplej się zrobiło więc czas przegrupować garderobę, część odesłać na tyły a wycofane rezerwy lekkiej konfekcji powołać do służby czynnej. W wyniku inspekcji dowiedziałam się, iż w mojej szafie trwa regularny Atak Klonów.
W roli głównej występują koszulki w paseczki (breton top) oraz spodnie rurki. Czy to się nazywa "mieć własny styl"?
2014/03/12
2014/03/11
2014/03/06
2014/03/05
2014/02/26
2014/02/25
2014/02/24
miasteczko
Najpierw powstał Ratusz zaraz obok parku i piękne domy...
a potem dobudowano Komisariat, parę sklepów i przyjechała karuzela...
i mamy całkiem spore miasteczko.
Rysunek powstał jako powtarzalny wzór nadruku na tkaninę lub wielkoformatowa kolorowanka-fototapeta dla dzieci.
2014/02/17
Różowy Pałac / Pink Palace
2014/02/14
2014/02/13
Błękitny zamek / Blue Castle
kolaż, rysunek tuszem akrylowym / collage, acrylic ink drawing, format A4 |
2014/02/12
najlepszy przyjaciel kobiety...
2014/02/01
2014/01/31
mantra...
2014/01/28
małe conieco
Po weekendowych wyczynach A. zostały mi 2 białka z jajka kurzego. Leżały sobie te "gluty" w filiżance - wylać szkoda (jestem przeciwniczką wyrzucania jedzenia) a pomysłu co z nimi zrobić jakoś tak brak. Niby najprościej zrobić bezy ale niestety pieczenie bezy zostało w mojej głowie zapisane jako czyn arcytrudny i wymagający przynajmniej ukończenia jakiejś renomowanej szkoły cukierniczej więc spychałam ten pomysł w najdalsze zakamary mojej głowy. Aleeee... a niby dlaczego nie spróbować?!
Chwyciłam za książkę kucharską, znalazłam przepis, odmierzyłam sobie 110 g drobnego cukru, wlałam białka do miski, ubiłam je na sztywną pianę (A. wystąpił w roli eksperta i sprawdzał sztywność piany), stopniowo dosypywałam cukier i mieszałam wszystko jak kazał autor przepisu aż do uzyskania lśniącej piany.
W międzyczasie nagrzał się piekarnik (lekko, tak do 110-120 stopni) a ja zaczełam balecik na 2 blachy, papier perganimowy, 2 łyżki i bezową mieszaninę.
Białe cukrowo-białkowe placki piekły się 70-80 minut (każda blacha inaczej, bo piekarnik staruszek się z czasem rozkręcił i dawał czadu). Po upieczeniu bezy wylądowały na kratce, wystygły w mgnieniu oka i... zniknęły z prędkością światła.
Ostatnia beza wylądowała na dnie szklanki w towarzystwie naturalnego jogurtu, malin i miodu jako Puchatkowe "małeconieco" w wersji rozszerzonej.
2014/01/27
2014/01/25
2014/01/24
2014/01/21
Hamerykańska automata do wiązania...
"Urządzenie" zrobione jest z 2 warstw tektury (stary karton) z otworami wybitymi wybijakiem, but narysowany jest wodoodpornym markerem.
Jest na tyle odporne, że przetrwało 6 godzin treningu okupionego potem, łzami i wrzaskami. Egzamin końcowy przeprowadzony na prawdziwym bucie wypadł celująco.
Jest na tyle odporne, że przetrwało 6 godzin treningu okupionego potem, łzami i wrzaskami. Egzamin końcowy przeprowadzony na prawdziwym bucie wypadł celująco.
2014/01/20
Nowe przyszło...
Początek roku niesie ze sobą nadzieje, że będzie lepiej, bo nie da się ukryć, iż w zeszłym było zdecydowanie do d... Szczególnie druga połowa 2013go to była katastrofa. Było, minęło. Oby nie wróciło.
Narazie mamy najdziwniejszą od 6ciu lat zimę w Graz: ani razu nie spadł śnieg, temperatury dochodzą do 16 stopni w dzień, na drzewach pojawiły się pąki a sikorki wyśpiewują miłosne trele już od połowy listopada. Oby nie przyszła nagle mroźna zima, bo drzew szkoda, zmarzną biedaczyska.
Pozostaje pomarzyć o śniegu, takim puszystym i białym w którym można brodzić po kolana, cicho opadającym na ziemię z gęstych szarawych chmur...
Narazie mamy najdziwniejszą od 6ciu lat zimę w Graz: ani razu nie spadł śnieg, temperatury dochodzą do 16 stopni w dzień, na drzewach pojawiły się pąki a sikorki wyśpiewują miłosne trele już od połowy listopada. Oby nie przyszła nagle mroźna zima, bo drzew szkoda, zmarzną biedaczyska.
Pozostaje pomarzyć o śniegu, takim puszystym i białym w którym można brodzić po kolana, cicho opadającym na ziemię z gęstych szarawych chmur...
Subskrybuj:
Posty (Atom)