Translate

2013/01/05

projekt365: duże dzieci (dzień 4+5)

Weekend mija nam pracowicie. Mimo wrodzonej niechęci do shoppingu i awersji do centrów handlowych postanowiliśmy jednak skorzystać z wyprzedaży i zaopatrzyć Tomka w kolejny komplet ubrań po atrakcyjnych cenach. Stare ubrania kurczą się bowiem w zastraszającym tempie, szczególnie ubywa im na długości. Buszując z stertach ciuchów  natrafiliśmy na piżamę z roboty...

osobisty robot Tomka, piżama z H&M, obrazek robota made by me

Roboty!!!
My staruszkowie bardziej się napaliliśmy na tą piżamę niż Krasnal (on wolał potwora). No ale jesteśmy w końcu pokoleniem R2D2 oraz 3CPO, miłośnikami Strugackich, Lema, oglądaczami wszelkich okołokosmicznych filmów i seriali począwszy od "Załogi G" a skończywszy na "Zakazanej Planecie", "Kosmosie 1999" i 3ech pierwszych "Alienach/Obcych". Nasza miłość do robotów jest więc chyba po części zrozumiała ;)
Nie był to pierwszy rzut robotomanii, napad choroby miałam jakieś pół roku temu - przeglądając blogi wnętrzarskie natrafiłam na blaszane roboty z lat 50 i 60tych ozdabiające dziecięce pokoje. Zamarzyłam sobie jakby to było miło mieć takiego "antyka" na kluczyk. Widocznie robot-zabawka był mi pisany, bo  na jarmarku adwentowym trafiłam na stoisko wypełnione nimi po dach. Mąż się zaczął spoglądać podejżliwie gdy oznajmiłam twardo, że takiego jednego to ja MUSZĘ mieć i już, tu, natychmiast, bo inaczej to niewiemco. Po powrocie do domu syn odbył jazdę próbną na moim egzemlarzu i zażyczył sobie własny. Od tego czasu miałam już zlecenie na 2 roboty z klocków "eL", kilkanaście ćwiczeń plastycznych pt. "Milusińscy malują rakiety/roboty/kosmos" i bajki z rakietą w tle. Ziarno zostało zasiane i bakcyl się szerzy powoli lecz nieubłaganie. Miła to odmiana po monokulturze kolejowo-lokomotywowej.

Brak komentarzy: