Aktualizacja z wczoraj (się nie wyrabiam!). Rysowaliśmy mapę. Wyglądało to tak: Pan Inżynier zarządził rysowanie, rozłożył sprzęt, zagonił ekipę (tzn. mnie) do pracy. Sam rozrysował tory i kopalnię (wiadomo, ciężka inżynieryjna robota) a pracownikowi pozostało wrysowanie domków. Następnie trasa została dokładnie przetestowana za pomocą zaprzyjaźnionej lokomotywy spalinowej o wdzięcznym imieniu Marta.
+
Wieczorny bonus w postaci domku dla ptaszka:
Na dole garaż i kuchnia (w pełni wyposażona, nawet gar i łycha jest), potem łazienka, czytelnia i sypialnia oraz dach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz