Najpierw trafiłam na dość dziwnie przymarszczone spodnie które nazywały się "patiala salwar", potem wygrzebałam parę orientalnych strojów z początku XX wieku, rysunki Paul-a Poiret-a a na koniec kilka zachowanych jedwabnych, dziewiętnastowiecznych salwar z kolekcji Met Museum w Nowym Jorku i V&A Museum z Londynu. To było to!
Z zachowanych salwar dało się dość łatwo wyczytać ich konstrukcję (blokową, same długie proste - po prostu rozkosz szycia). Raz dwa wyrysowałam i wyciełam wszystkie elementy z bawełnianego płótna i zaczęłam szyć. Wyszły mi takie spodnie jakie chciałam. No po prostu genialna jestem ;) Nie wiem tylko jak otoczenie przeżyje mnie w tych "pomidorach" na tyłku...
od góry: XIX-wieczne salwar z Met Museum, amerykański orientalizujący kostium z początku XX wieku w kolekcji Met Museum, bawełniane patiala salwar ze sklepu Voonik, po środku: główne elementy salwar (bez pasa), na dole: skrojone salwar |
po założeniu na tyłek nabierają objętości :) |
2 komentarze:
są cudne! też takie chcę:D i mimo zdjęć wykroju nie mam pojęcia jak je uszyć :/
Czyli muszę pomyśleć nad instrukcją jak szyć szarawary ;) To tylko tak strasznie wygląda, szyje się naprawdę łatwo.
Prześlij komentarz