Obrazek wyjaśniający gdzie byłam gdy mnie nie było...
Nadmienione przeze mnie w ostatnim poście choróbsko okazało się na tyle zjadliwe, że wyeliminowało na prawie 2 tygodnie całą naszą rodzinę z jakichkolwiek aktywności (oprócz kichania, kaszlenia, gorączkowania i zajadania ton farmaceutyków kalibru wszelakiego). Jest już lepiej choć kochana Rodzicielka ostrzega, że choroba lubi wrócić nieoczekiwanie po paru dniach przyczajenia (wniosek wysnuła na podstawie walki znajomych z tym samym wirusem). Mam nadzieję, że dam radę oprzeć się drugiej fali :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz