Translate

2012/12/27

...i po Świętach


Projekt pt. "Choinka wiktoriańska" zrealizowany. Połączenie slodycze + zabawki trafiło w gusta dziecka tak dobrze, że musieliśmy mocno oganiać się od świątecznego pomocnika, tak rwał się do wieszania bombek.

Prezenty wymyślone, kupione, opakowane, dane. Młodemu wymarzone klocki zorganizował "Mikołaj" tutejszy czyli "Christkind" (takie cuś pomiędzy niemowlakiem a aniołkiem, putto). Nie miał żadnych problemów z wyborem prezentu - pół roku marudzenia, pokazywania palcem artykułu na sklepowej półce, listy do Mikołaja, 1000 i 1 rysunki przedstawiające zestaw klocków w najdrobniejszych szczegółach i "modły" dziecka zostały wysłuchane. Entuzjazmu nie opiszą żadne słowa.

Pierogi ulepione w ilościach nie-hurtowych.
Ciastka zjedzone, barszcz wypity.

Skype zapewnił nam prawie bezproblemowe połączenie z rodzinami zza gór i lasów.

Ze spaceru nic nie wyszło (tu się misterny plan rypnął trochę), padało, niestety nie był to śnieg.

Ufff... Następne Święta za rok.

Brak komentarzy: