Zbliża się początek Adwentu, tydzień temu ruszył jarmark na graceńskiej starówce a w biurze u mojego męża jak co roku odbyła się przedświąteczna impreza charytatywna której nieodłącznym elementem jest "Karin Punsch".
Punsch to nic innego niż nasz swojski poncz: mieszanina soku owocowego, alkoholu (wody w wersji dla dzieci), herbaty, cukru i przypraw korzennych. Jak sama nazwa napitku mówi składników powinno być pięć bowiem nazwa punch to nic innego niż zangilszczone "panch" oznaczające cyfrę "5" w hindi.
Napój ten najlepszej opinii nie ma, w swej klasycznej formie jest zdradliwy, pod
smakiem soczku kryje się dość duża ilość alkoholu a działanie odurzające
odczuwalne jest szczególnie gdy pijemy podgrzany ponch w mroźny
grudniowy wieczór na mieście. Jeden kubek i świat staje
się baaardzo kolorowy i humor poprawia się nam od razu a miłe ciepło rozchodzi się po całym ciele. Kubeczek ponczu to nieodłączny element Adventmarkt czyli jarmarku adwentowego.
Przygotowanie ponczu przypomina bardziej warzenie czarodziejskiego eliksiru niż imprezowego mózgotrzepa: w garnku coś się pieni, pływają patyki, nasiona i cały czas trzeba płyn mieszać. No i opary potrafią nieźle odurzyć ;) Przednia zabawa!
Karin Punsch (przepis od kolegi)
12 pomarańczy
8 cytryn (daliśmy 5, bo dolewamy dość kwaśne wino)
1 kg cukru brązowego
1/2 litra wody
3 goździki
2 laseczki cynamonowej kory
2 opakowania gluehfix-u
3 nasionka kardamonu
2 łyżki stołowe esencji waniliowej
opcjonalnie 1/2 litra wina półwytrawnego czerwonego
1/2 litra rumu (u nas Stroh, lokalny austriacki produkt z Karyntii)
Z owoców wycisnąć sok. Przelać do dużego garnka, dodać wodę, cukier, przyprawy* i esencję waniliową. Zamieszać, zagotować, zmniejszyć ogień na minimalny. Gotować dalej przez 2 godziny mieszająć aby cukier się nie przypalił. Po 2 godzinach dodać pół litra wina, dobrze wymieszać i gotować następną godzinę do uzyskania dość gęstego syropu. Lekko przestudzić, przelać przez sito do drugiego garnka, wlać rum, wymieszać. Przelać do sterylnej butelki.
* przyprawy można umieścić w lnianym woreczku lub torebce do parzenia herbaty. Nie będzie trzeba później przecedzać ponczu przez sito aby pozbyć się przypraw, wystarczy wyjąć torebkę cedzakiem.
2 komentarze:
Zapomnialas dodac jeszcze Imbir (kawalek) oraz "inne przyprawa wedlug wlasnego uznania" :)
W koncu kazdy ma swoje wersje a eksperymenty sa zawsze mile widziane (w postaci smakowego lechatnia kubeczkow na jezyku) :P
Oj tam! W ferworze walki o takiej drobnostce jak kawałeczek imbiru każdy może zapomnieć :)
Prześlij komentarz