Translate

2013/04/20

projekt365: 108 + 109 + 110

To był pracowity koniec tygodnia. Wciągnęła mnie "Czarna Kuchenna Dziura", im dłużej siedziałam w kuchnii tym więcej miałam nowych pomysłów na "małe conieco". A oto co z tego szaleństwa wynikło (między innymi):

ekspresowa chińszczyzna + keks swojski + pularda wolno pieczona + pasztet domowy

2013/04/17

projekt365: 107



Kokosanki bez jaj

200g wiórków kokosowych
200g mielonych migdałów
8 łyżek stołowych mleka (krowie lub kokosowe)
8 łyżek stołowych oleju (użyłam rzepakowego zamiast kokosowego)
6 płaskich łyżek stołowych cukru
1 łyżka stołowa esencji waniliowej

Piekarnik nagrzać do temp. 175oC.
Wiórki i mielone migdały wsypać do miski, dodać cukier, wymieszać.
W osobnej misce zmieszać mleko, olej i esencję waniliową.
Do sypkich składników wlać mokre, zamieszać wszystko łyżką, odstawić do nasiąknięcia ok. 15 minut.
Metalową formę wyłożyć papierem do pieczenia, masę równo rozprowadzić po foremce dociskając mocno łyżkę.
Piec 15-18 minut (do zezłocenia się powieszchni kokosanek).
Wyjąć masę na kratkę i wystudzić. Zimną pokroić na kwadraty. Uwaga, dość mocno się kruszy!
Kokosanki przełożyć do szczelnego pojemniczka i włożyć do lodówki na noc lub ok. 8 godzin. Po tym czasie masa zrobi się bardziej zwarta.

2013/04/16

projekt365: 106

Dopadło mnie jakieś wiosenne przesilenie i nie mogę się podnieść rano z łóżka. Dupa ciąży, głowa też jak z ołowiu. A może mój materac nabrał jakiś magiczno-magnetycznych właściwości? Jak by nie było po prostu potrzebuje jakiegoś porządnego kopa porannego. Zazwyczaj wystarczała kawa ale dziś mnie zawiodła ta moja Czarna Czarodziejka. Nie to nie. Sięgnęłam bo broń grubszego kalibru i w dodatku egzotyczną. Weźmiemy organizm podstępem i z zaskoczenia! Mocna, czarna herbata, do tego pieprz, goździki i kardamon co ma tą moc, że podkręca pobudzające moce kawy i herbaty. To musi zadziałać!


Chai i kardamonem, goździkami i kubebą

porcja na 1 szklankę/kubek

125 ml mleka
100 ml wody
2 łyżeczki czarnej herbaty (Earl Grey)
3 kardamony
3 goździki
3 ziarna kubeby (można zastąpić 2 ziarnami pieprzu i 1 ziarnem ziela anielskiego)
DUŻO cukru (u mnie to 1 płaska łyżeczka)

Do rondelka wlać mleko i wodę, wsypać przyprawy i herbatę. Zagotować. 
Zdjąć z ognia. Dodać cukier, zamieszać, przykryć. 
Odstawić na 5 minut aby herbata i przyprawy "naciągnęły". 
Chai przecedzić do kubka lub filiżanki przez sito. 
Można pić gorące lub letnie.
Smacznego!

2013/04/15

projekt365: 105

Dziś mieliśmy baaardzo szybki obiad między zakupami a spacerem. Pogoda po prostu była zbyt piękna aby siedzieć w domu :)


Frittata ze szczypiorkiem i ziemniakami

2 średnie ziemniaki, ugotowane i obrane
2 cebulki dymki
4 jajka, średnie
papryka słodka
pieprz
sól
oliwa z oliwek

Nagrzać piekarnik do temp. 220oC.
Ziemniaki pokroić w plasterki.
Dymkę pokroić drobno.
W misce rozmieszać jajka z przyprawami.
Do piekarnika wstawić formę żaroodporną na 10 minut aby się nagrzała.
Po tym czasie wyjąć formę ostrożnie z piekarnika, nalać na dno oliwy, wrzucić plastry ziemniaków i szczypiorek, wlać rozmącone jajka z przyprawami, lekko potrząsnąć formą aby jajka równo się rozlały.
Wstawić znów do piekarnika na 12-15 minut.
Frittatę lekko przestudzić, kroić na trójkątne kawałki.
Podawać z sałatą lub pomidorami.
Smacznego!

2013/04/14

projekt365: 104

zdjęcia autorstwa Małżonka i moje

2013/04/13

projekt365: 103

Słońce za oknem, słońce na talerzu czyli:


Kurczak w pomarańczach i rozmarynie

1 duży, tłusty kurczak lub pularda
1 szklanka wody
2 pomarańcze
2 gałązki rozmarynu
6 ząbków czosnku
1 papryczka chilli
liść laurowy
ziele anielskie
pieprz w ziarnach
szczypta pieprzu mielonego
szczypta soli
1 łyżeczka cukru brązowego

Kurczaka podzielić na 4 części.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 200oC.
W dużym żaroodpornym naczyniu ułożyć kurczaka, wrzucić pieprz, liść laurowy i ziele anielskie, wlać wodę, przykryć folią aluminiową i dusić pod przykryciem 30 minut.
Po tym czasie wyjąć kurczaka z piekarnika (sprawdzić czy nie jest jeszcze surowy: wbić patyczek drewniany w udko i sprawdzić czy wycieka z dzurki płyn z krwią-jeśli tak, przykryć kurczaka i piec jeszcze dodatkowe 15 minut).
Podwyższyć temperaturę piekarnika do 250oC.
Jedną pomarańczę obrać ze skórki, zostawić 3 kawałeczki skórki, resztę wyrzucić. Przekroić na pół. Z drugiej pomarańczy wycisnąć sok.
Do naczynia z kurczakiem wlać sok, włożyć połówki pomarańczy, gałązki rozmarynu, papryczkę chilli, ząbki czosnku w łupinach. Przyprawić mieszanką soli, pieprzu i cukru.
Piec bez przykrycia 30 minut (aż kurczak się zezłoci).
Podawać z sałatą.
Smacznego!

2013/04/12

projekt365: 102

Za oknem ciepło, coraz cieplej, upalnie nawet bo w parę godzin zrobiło się prawie 20 stopni w cieniu. Wiosna atakuje!
Na tą okoliczność przeprowadziłam dziś inspekcję szafowo-internetową w poszukiwaniu sukienek (każda okazja jest bowiem dobra aby odwiedzić sklepy z ciuchami ;) ). Kto by pomyślał jeszcze parę lat temu, że ja, "spodniowe zwierzę" będę się za kieckami po sklepach uganiać. Ehhh... Ponieważ odnotowałam znaczne braki w sukienkach ruszyłam na łowy! No i upolowałam dwie "tłuste okazje" na różne okazje:

źródło

źródło

2013/04/11

projekt365: 101

Dziś na obiad tam-tara-dam! gulasz wołowy w nowej szacie czyli...


Opakowanie gotowego ciasta francuskiego, gulasz z wczoraj, 20 minut w piekarniku i jedzenia "po korek". Ja nie wiem jak można nie kochać anglosaskiej kuchni ;)

2013/04/10

projekt365: 100ka


Dziś na obiad danie brzydkie ale smaczne. Absolutna klasyka czyli gulasz z kaszą. Tym razem z zaskakującym składnikiem - migdałami. Pomysł "podkradłam" Panu Baranowi z jego bloga.





Gulasz wołowy z grzybami, migdałami i rozmarynem
porcja dla 2 osób

500g wołowego mięsa gulaszowego (kostka)
100g bekonu
500g pieczarek
2 pory (tylko białe części)
2 duże marchewki
pół główki czosnku
1/2 szklanki wina czerwonego półwytrawnego
500 ml bulionu wołowego (z kostki)
2 gałązki rozmarynu
garść blanszowanych migdałów
ziele anielskie
liść laurowy
pieprz
imbir mielony

Pory umyć, pokroić w grube plastry. Marchew umyć, obrać pokroić w półplasterki. Czosnek oczyścić z łupin, większe ząbki przekroić na pół. Pieczarki oczyścić, większe przekroić na ćwiartki, mniejsze na pół.

W garnku o grubym dnie silnie rozgrzać oliwę, wrzucić bekon, obsmażyć. Dodać mięso i smażyć aż do zrumienienia. Dorzucić grzyby, pory, czosnek i marchew. Smażyć jeszcze ok. 2 minut.
Wlać wino. Wsypać pieprz, imbir, rozmaryn, liść laurowy i ziele anielskie. Płyn wyredukować.
Wlać bulion. Wrzucić migdały.
Zmniejszyć ogień na minimum, nakryć garnek pokrywką, dusić ok. 2 godzin. Po upływie tego czasu mięso wołowe powinno być miękkie i się rozpadać.
Podawać z kaszami lub ziemniakami.

2013/04/09

projekt365: 99 pod znakiem "hazardu"

Im dziecko starsze tym więcej gratów kupujemy i przywozimy z wakacji w kraju. Tradycyjnie polujemy na "polonica" w postaci figurek starych polskich samochodów (Mamy już Syrenę, Warszawę, Dużego i Małego Fiata, Poloneza), na książki z bajkami Brzechwy i Tuwima, na tanie kolorowanki. Tym razem wśród łupów znalazły się także gry. Po prostu musiałam je kupić: świetna grafika, proste zasady gry, solidne wykonanie. Wybrałam " Łap kolory" i "Nogi stonogi".

Na pierwszy ogień poszły "Nogi...". I to był strzał w dziesiątkę. Tomasz się rozkochał w tej grze! Zagraliśmy sobie 2 rundki przed snem. Następnego ranka dziecko samo sobie otworzyło pudełko i trenowało "na sucho" rzuty kostkami. Gra wymaga trochę strategicznego myślenia ale załapanie " o co biega" zabrało Tomkowi niewiele czasu.

zabawna grafika i pancerne wykonanie
trudny wybór naszej stonogi, słoneczka-jockery wędrują do banku
4 kapcie zdobyte, moja stonoga najdłuższa?
Namiętnie poluje na czerwone skarpety lub czarne kapcie, to jego ulubione kartoniki:) No i przy okazji podliczania zdobycznych nóg ćwiczymy niemieckie liczebniki.

2013/04/08

projekt365: 98

zdjęcie pochodzi ze strony sklepu

Nabyłam drogą kupna. Mam ostatnio bzika na punkcie niebieskiej zastawy i stopniowo uzupelniam nią klasyczny biały komplecik z Ikei.

2013/04/07

projekt365: 97my dzień

W poszukiwaniu Panny W. udaliśmy się w miasto. Znalazła się! Trochę jeszcze zapyziała ale już jest! Nawet sypnęła kwiatkami to tu to tam...


2013/04/06

projekt365: 96


sobotni deserek po pysznym obiedzie :)

2013/04/05

projekt365: 95 (z poślizgiem 15 minut)


Cukiniowe łódki
(porcja na 2 osoby)

3 małe cukinie
opakowanie sera feta
150g rodzynek
100g nasion pinii lub słonecznika
1 duży ząbek czosnku
1 płaska łyżeczka tymianku suszonego
1 łyżka miodu lub syropu z agawy
pieprz

Piekarnik rozgrzać do temperatury 200oC.
Ziarna pinii lub słonecznika uprażyć na suchej i silnie rozgrzanej patelni. 
Odstawić do wystygnięcia. 
Rodzynki opłukać ciepłą wodą, wysuszyć ręcznikiem papierowym, dorzucić do pinioli/słonecznika.
Do malaksera wrzucić ser, mieszankę nasion i rodzynek, tymianek, pieprz, zgnieciony ząbek czosnku, miód/syrop z agawy, zmielić wszystko na gładką pastę.
Cukinie umyć, przekroić na pół, wydrążyć usuwając nasiona i gąbczaste wnętrze.
Powstałe dziury napełnić pastą serową.
Cukiniowe łódki kłaść na blasze wyłożonej papierem pergaminowym i piec 20 minut.
Podawać z octem balsamicznym.

2013/04/04

projekt365: 94


Przesyłka z austriacką wiosną dla Was!

2013/04/03

projekt365: 87 - 93

Święta, Święta i po Świętach...
Plan wyjazdu nie zmienił się praktycznie od 5 lat: najpierw zaliczamy ambasadę celem wyrobienia paszportu dziecku, później "mkniemy" przez Czechy do rodziny A. i po 5 dniach wracamy do domu.
W tym roku było trochę nowości:) 
Udalo się prawdopodobnie wyrobić Tomkowi paszport 5-letni co oznacza, że Wiedeń i jego niewyobrażalne korki będziemy omijać czerokim łukiem autostrady A2 przez kolejne kilka lat. Jupi! W konsulacie trzeba było zostawić odciski 2 małych paluszków co wiązało się z dźwiganiem słodkich 16 kg na wysokość metra nad ziemią ale dość szybko i sprawnie Młody człowiek spełnił swój obywatelski obowiązek i mogliśmy ruszać w dalszą drogę.
Zainwestowaliśmy w nową nawigację i uzbrojeni w nową mapę przemkneliśmy przez Stolycę omijając zgrabnie okołolunchowe korki. Urządzonko pokazało nam błyskawiczny ( 4 skrzyżowania, 15 min. w korku i wyjazd nowym tunelem) skrót na autostradę i pojechaliśmy dalej.
Dalej jak zwykle czyli trasa pd. - pn. przez Czechy w tempie 40 km/h, od wiochy do wiochy, od radaru do radaru.
Na Dolny Śląsk dojechaliśmy tuż przed nadciągającą śnieżycą. Na miejscu przez całe święta towarzyszyły nam mniejsze lub większe opady śniegu. Mieliśmy więc zdecydowanie Sypany Poniedziałek tego roku. Niestety w związku z typowo zimową aurą były i inne zimowe atrakcje czyli śliskie i nie posprzątane chodniki. No i niestety Mama A. się na takim chodniku przewróciła tak nieszczęśliwie, że złamała rękę i zwichnęła bark :( Najedliśmy się niemało strachu, bo bark trzeba bylo nastawiać pod narkozą a w Mamy wieku to trochę już ryzykowne. Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie (jeśli można tak powiedzieć w tej sytuacji) i po 6 godzinach Mama była już w domu, wypoczywała i nie uskarżała się zbytnio na ból i ciężki gips w który ją zapakowano.
W zaistniałej sytuacji ciężar kucharzenia wzięliśmy więc na siebie i w trójkę (Gosia - Siostra A., A. i ja) okupowaliśmy kuchnię. Gosia upiekła przepyszne ciasta i mięsa - palce lizać! Na świątecznym stole w tym roku królował schab ze śliwkami jej autorstwa deklasując nawet pisanki. Jak pamiętam Wielkanoc w domu A. to pierwszy raz zdażyło się, że zjedzono mniej niż 30 jajek :)
We wtorek niestety musieliśmy się już zbierać do domu. Zapakowaliśmy więc trochę prawdziwych, domowych, polskich kiszonych ogórków robionych przez Tatę A., trochę typowo krajowych przetworów, pomachaliśmy na do widzenia i wyjechaliśmy.
Przez całe Czechy mieliśmy piękne widoki godne przedwiośnia, koszmar zaczął się tuż za Wiedniem. Drobny deszcz ze śniegiem zmienił się w opady śniegu a później w regularną zadymkę. Przez góry i kotliny pełzneliśmy z prędkością 50 km/h, błogosławiąc w myślach każde stado piaskarek które nas mijało. Graz przywitał nas... deszczem i plusową temperaturą (+4oC ale zawsze).
Dziś mieliśmy już regularną wiosnę, 10 stopni w plusie i śnieg widoczny jedynie na horyzoncie.
W związku z informacjami pogodowymi które docierają do Nas z PL ślę wszystkim wirtualną paczkę ciepła i bezśnieżnej pogody.