Translate

2011/05/30

W 1460 roku Zarządca Cesarskiej Mennicy oraz bankier Cesarza Rzymskiego Fryderyka III Baltazar Eggenberger zakupił w zachodniej części Grazu  grunt z myślą o wybudowaniu tam swojej rodowej rezydencji. W 1470 roku Zamek Eggenberg posiadał już niewielką kaplicę rodową (30 maja 1470 roku Papież zezwolił na odprawianie mszy odpustowej w Kaplicy Marii Panny na zamku Eggenberg).
Wraz ze wzrostem znaczenia rodu Eggenberg na cesarskim dworze późnogotycki zamek sukcesywnie rozbudowywano. Przełomowym momentem było zatrudnienie przez Hansa Ulricha von Eggenberg w 1625 roku nadwornego architekta Giovanniego Pietro de Pomis. Pochodzący z Mediolanu de Pomis-architekt, malarz i medailleur zaplanował nową rodową rezydencję godną księcia i Gubernatora Środkowej Austrii nadając jej formę wzorowaną na hiszpańskim El Escorial. Główne założenie pałacowe ukończono w latach 1635 36, zdobienia elewacji wykonano w latach 1641 46.
Zgodnie z zamysłem Księcia Hansa Urlicha pałac jest modelem kosmicznego porządku, logiczno-matematycznego ładu wszechświata. Pałac posadowiono na planie kwadratu. W każdym narożu znajduje się wieża symbolizująca 4 pory roku. Pałac posiada 365 okien, jedno na każdy dzień roku. Na każde 24 pokoji reprezentacyjnego piętra pałacu (tzw. piano nobile) przypadają 52 okna symbolizujące liczbę tygodni w roku. Na drugim piętrze znajdują się 24 pokoje w amfiladzie reprezentujące płynny ciąg godzin w ciągu dnia.
Pałacowe ogrody rozbudowana w 3ciej ćwierci XVII wieku tak aby otaczały cały budynek i nadano im formę ogrodu włoskiego z parterami ogrodowymi (kobierce z ornamentami wykonanymi z traw, roślin ozdobnych i kolorowych kwiatow), boskietami (czyli szpalerami drzew), fontannami, ptaszarniami oraz bażanciarniami. W początku XVIII wieku Johann Leopold Count Herberstein, mąż ostatniej księżnej von Eggenberg przeprojektował ogrody na modłę ogrodów francuskich. Gdy styl barokowych założeń ogrodowych wyszedł z mody i ogłoszono wielki powrót do natury znów ogrody zmieniły swój charakter. W 1802 roku wytyczono romantyczne kręte ścieżki, założono oczko wodne.


W ramach rewitalizacji parku w 1993 roku odtworzono elementy romantycznego ogrodu angielskiego z 1848 roku: Ogród Świadaniowy (Breakfast Garden) oraz Różany Kopiec zwieńczony chińskim parasolem.






Ze znajdującego się w centrum miasta "Graz Peacock Garden" przeniesiono grupę pawi indyjskich.





text source: Wikipedia

2011/05/27

H&M dla WaterAid



 H&M

Oto niebieska kolekcja ubrań plażowych H&M. 25% dochodu z jej sprzedaży przeznaczona jest wsparcie działalności WaterAid-założonej w 1981 roku organizacji non-profit z siedzibą w Londynie która prowadzi akcje dostarczania systemów uzdatniania wody, budowy sanitariatów oraz edukacji na temat higieny w krajach Trzeciego Świata. Zarówno H&M jak i WaterAid działają często w tych samych rejonach Świata stąd pomysł na połączenie swoich sił w walce o poprawę warunków życia miejscowej ludności. Spora część ubrań H&M szyta jest w Bangladeszu, Indiach oraz Pakistanie gdzie dostęp do czystej wody jest utrudniony.

Kolekcję można nabyć w sklepie internetowych oraz 150 sklepach H&M na Świecie od 26 maja.

2011/05/20

9.00 AM


 pora dziś zgrzeszyć trochę, bo został mi z wczoraj ON czyli...

muffin bananowo-jabłkowy
(wariacja na temat przepisu z "Nigella ekspresowo")

2 dojrzałe banany + 2 dojrzałe jabłka Gala
125 g (pół kostki) masła roztopionego (ew. oleju)
2 średnie jajka

150 g mielonych migdałów
100 g mąki orkiszowej
80 g cukru (ja użyłam słodzika)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody

tabliczka czekolady (u mnie dietetycznej Milki deserowej)

Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni. Formę do muffinek wykładamy papilotkami.
Banany rozgniatamy blenderem, jabłka ucieramy na drobnej tarce. Dodajemy masło rozpuszczone w kąpieli wodnej (albo olej), wbijamy 2 jajka, mieszamy.
W osobnej misce mieszamy razem mąkę i mielone migdały, dodajemy proszek, sodę i słodzik (lub cukier).
Do miski z suchymi składnikami wlewamy masę jajeczno-tłuszczowo-owocową i mieszamy. Czekoladę łamiemy na małe kawałki i dodajemy.
Ciasto nakładamy do formy i pieczemy 20-25 min.
Jak znalazł na śniadanie :)

2011/05/17

Room service

się dziś wykazał i dostałam śniadanie do łóżka! O!
Mam syna dżentelmena.

2011/05/16

Burg Schlaining

Kartka wyrwana z lokalnej gazety, lakoniczny opis ale zdjęcie zamku wielce zachęcające. Musimy jechać, bo co jak co ale lokalne zameczki to cudo.
Pola żółte od rzepaku, szosa wije się przez wzgórza i lasy, jedziemy prawie pod granicę węgierską. Stadtschlaining żyje czyimś ślubem, uliczki pełne gości weselnych, na zamku restaurator rozstawia dla nich stoliki. Jeszcze jest cicho, sennie nawet.

Zamek ukryty wśród drzew, na skraju miasteczka...
 Tonie w kwiatach kasztanowca...
 Dziedziniec zewnętrzny, najstarszy...
 Strażnicy...
 ... Zamku Wysokiego.
 Mix w detalach:

 i Sala rycerska z renesansowymi freskami "na deser".
W drodze powrotnej kusił nas Hartberg. Jak dojechaliśmy do zjazdu z autostrady "pękła" chmura burzowa. No to tamtejszą starówkę zobaczymy następnym razem. I Kroepfl museum też.

2011/05/12

Pan na włościach



 ...czyli paw...

na Zamku Eggenberg.

2011/05/03

Flascherlzug*

Niedzielne przedpołudnie, na horyzoncie burzowe chmury a my jedziemy z kawałkiem gazety w ręku sprawdzić lokalną atrakcję. Kierunek-Stainz. Małe miasteczko z ogromnym zamczyskiem a la Eskorial, lekko w bok od autostrady A2. Z Graz jakieś 30 minut leniwej jazdy.

Jesteśmy u celu-swojska bocznica kolejowa, malutki dworzec, sznurek kolorowych wagoników. Kolejka wąskotorowa w Stainz.





Pierwsze wrażenie-wszędzie czyściutko, kwiaty pod oknami starutkiego żółtego budynku dworca, na ścianach czytelne informacje, kilkanaście broszurek zachwalających lokalne rozrywki, wypożyczalnia rowerów... Dla turystów wszystko!
Na ścianie dworca tablica z datą 1892. Data otwarcia linii ale pierwotnie to nie Stainz była stacją początkową. Było nią Predig Elsdorf, dziś stacją końcowa.
Punkt 15.00 i z typową CK dokładnością pojawia się nasz parowóz. Doczepienie. Odjazd!
Tory o rozstawie 760 mm wiodą nas 11 kilometrową trasą Stainz- Pradig Elsdorf-Stainz.
Po drodze krótki postój w Kraubath. Nie ma wątpliwości, że to Styria-zielone łąki, zielone okiennice, białe ściany domów, chałup i stodół.
W pociągu i na postojach Schilcher leje się strumieniami. Dziecko tej ziemi. Orzeźwiające, lekko musujące, różowawe wino. Do pajdy ze smalcem i górskim serem.
Dla dzieci klasyka-płynne kolorowe paskudztwa i pączki. One nie mają jednak czasu. Na wyciągnięcie ręki jest prawdziwy parowóz! No i trzeba gwizdać razem z nim. Ogromne emocje, wielu małych pasażerów zasypia wycieńczonych.

Tam i z powrotem jechaliśmy 2 godziny.

Atrakcją turystyczną dworzec, pociąg i cała linia kolejowa jest od 1971 roku, zarządza nią gmina. Podobno rocznie jeździ nią 20 tys. turystów. Pozazdrościć!

* Flascherlzug znaczy dosłownie butelkowy pociąg. Butelkowy, bo 100 lat temu  godzinach porannych okoliczna ludność woziła tym pociągiem mocz do analizy. W butelkach. Do lekarza/znachora zwanego „Höllerhansl" który podobno potrafił zdiagnozować wszelkie choroby na podstawie badania moczu.